Reden – Ale Mozajka

Weź się podzieL... Share on Facebook0Tweet about this on TwitterShare on Google+0
Mocno subiektywna recenzja cz. 1
Reden – Ale Mozajka
Reden – Ale Mozajka

Ostatnio po głowie ciągle chodzą mi piwa typu single hop, czyli jedno chmielowe, dlatego na pierwszy ogień pójdzie Ale Mozajka ze Śląskiego Browaru Rzemieślniczego. „Mozajka” to wyjątkowo nie jest moja literówka, bo taką nazwę podaje producent, choć nowa, zmieniona etykieta sugeruje „i” w nazwie. Piłem już kiedyś to piwo, ale mgliście pamiętam, że mnie nie zachwyciło, poza tym nie byłem jeszcze taki zakręcony na punkcie single hopów. Już po wypiciu natrafiłem w internecie na opinie, że to piwo zupełnie nie ma chmielowego aromatu, jedynie lekko słodowy i generalnie takie sobie nijakie. Wygląda na to, że piwowar z Reden również je czytał i wziął sobie do serca, bo piwo, które piłem na pewno nie było tym samym, którego one dotyczyły.

Butelka otwiera się z sykiem.

reden - ale mozajka
Śląski Browar Rzemieślniczy Reden – Ale Mozajka

To co dzieje się później można porównać do dużej petardy w misce z marakują i mango. Słodki, owocowy zapach amerykańskiego chmielu aż zapiera dech w piersiach, a czuć go w całym pokoju. Muszę przyznać, że to do mnie trafia, bo ze względu na słaby i nie zawsze działający węch, mam problem z piwami, które nie potrafią z odpowiednią siłą wwiercić się w nos. Po przelaniu do szkła szybko traci pianę, która tylko lekko osiada na ściankach. Browar określa kolor piwa jako miedziany, chociaż mi wydawał się on raczej lekko ciemnobursztynowy. Piłem w słabym świetle więc to pewnie dlatego. W piwie pływały chmielowe farfocle, ale osobiście nie mam z tym problemu, jeżeli nie jest ich dużo, a piwo dzięki temu pachnie tak oszałamiająco. Smak niestety odrobinę mnie rozczarował. Wiedziałem, że to piwo w stylu APA i ma tylko 12° ekstraktu, ale po tak słodkim zapachu podświadomie spodziewałem się jakiejś pełni i słodowości w smaku, a wydaje się być jakieś takie puste. Myślę, że to właśnie można nazwać brakiem harmonii w piwie, bo gdyby pominąć zapach, uznałbym je zapewne za niezłe, lekkie piwo, a tak, człowiek spodziewa się czegoś więcej. Żeby nie być takim czepialskim to powiem, że w piwie udało się uzyskać niezły orzeźwiający efekt przy raczej niskim wysyceniu dwutlenkiem węgla, a to przez lekką kwaskowatość, która nieźle współgra ze smakiem. I czepiamy się dalej. Tym właśnie charakteryzuje się „single hop”, że i na goryczkę, i na aromat chmielimy takim samym chmielem. W piwowarstwie domowym rzemieślniczym zwykle się takich rzeczy nie robi, bo nie zawsze chmiel o ciekawym aromacie daje przyjemną goryczkę, i na odwrót. Taką sytuację mamy prawdopodobnie i tutaj. Goryczka w piwie oprócz tego, że była zalegająca typowo dla amerykańskich chmieli, to zostawiała po sobie bardzo nieprzyjemne pieczenie.

Podsumowując – jest niezłe i ma potencjał, by być naprawdę świetnym piwem, gdyby tylko dopracować nieco smak. Całkowicie zaskakuje aromatem i oby tak już zostało. Z pewnością jeszcze do niego wrócę.

Piwiarz.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Przepisz kapcia: * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.