Alternatywa dla piwa

Weź się podzieL... Share on Facebook0Tweet about this on TwitterShare on Google+0

W życiu przychodzą takie dni, tygodnie, miesiące a nawet lata, kiedy napojom alkoholowym trzeba powiedzieć stanowcze „nie”. Dla mnie prawdziwym wyzwaniem było wyrzeczenie się piwa. Nie ukrywam, że jedną ze wspólnych pasji z Piwiarzem od zawsze było smakowanie dobrych tj. niekomercyjnych piw. I choć znany jest mi smak lagerów z Biedronki to nie cieszą one tak jak dobre piwa z browarów rzemieślniczych. Tęskno mi do tych letnich, jesiennych, zimowych i wiosennych wieczorów w towarzystwie Piwiarza i dobrego piwka. Co by tu dużo nie pisać, jak nie można, to nie można i już. Pytanie brzmi: co zrobić, kiedy się chce a nie wolno? Pod rozwagę wziąć można ubogą ofertę piw bezalkoholowych, z których do pijalnych zaliczam tylko jedną markę. Dostrzegam przynajmniej trzy zalety piwa bez prądu: mniejsza zawartość kalorii, idealnie gaszą pragnienie a ich konsumpcję bez wyrzutów sumienia rozpocząć można w samo południe. Grzańca dobrego z nich jednak zrobić się nie da. Ciepłe piwo bezalkoholowe nie smakuje mi nawet w towarzystwie cytryny, miodu i goździków.

Herbata z różą
Herbata z różą

W poszukiwaniu alternatywnego napoju na zimowe wieczory sięgnęłam po enigmatyczny słoiczek zasmażanych płatków róży stulistnej autorstwa Piwiarza. Tym sposobem odkryłam mój ulubiony dodatek do herbaty. Różany aromat i delikatny słodki smak zmienia pospolitą herbatę w prawdziwą ucztę dla podniebienia. Dodam, że filiżanka z naparem ma szalenie elegancki wygląd, płatki dosłownie rozkwitają na jej dnie. Mam mocne postanowienie w przyszłym roku wyprodukowania znacznie większych ilości tego specyfiku, bo jak się okazuje jego zapasy topnieją w oczach. Pomyślałam też, że w oprawie eleganckiego słoiczka może być oryginalnym pomysłem na prezent. Sposób przyrządzenia różanego koncentratu nie wymaga ciężkiej pracy. W sezonie jej rozkwitu trzeba zebrać duże ilości płatków, następnie zasypać cukrem, dodać odrobinę soku z cytryny, żelfiks i całość zasmażyć. Podczas przetwarzania płatki kurczą się kilkukrotnie zmniejszając swoją objętość a pod wpływem cukru puszczają sok, wyglądem przypominając dżem śliwkowy.

Kto przegapił moment kwitnięcia róż może spróbować wyprodukować syrop z dostępnych o tej porze roku owoców pigwowca. Smak herbaty z jego dodatkiem poznałam podczas weekendowej wizyty u siostry, która zdradziła mi sposób na jego przygotowanie. Owoce pigwowca należy wydrążyć z pestek, pokroić w drobne plasterki i zasypać cukrem (na kilogram owoców pół kilograma cukru). Odstawić do ciepłego miejsca na pięć dni. Po tym czasie owoce puszczą sok, który należy odcedzić, przelać do słoiczków i zapasteryzować. Syrop z pigwowca jest bogaty w witaminę C, dlatego świetnie zastępuje cytrynę i nadaje oryginalny smak herbacie.

Zdaję sobie sprawę, że jeszcze dużo czasu upłynie zanim ramię w ramię z Piwiarzem wkroczę na szlak piwnych podniebienia rozkoszy, dlatego na jesienne wieczory gorąco polecam pyszne herbatki.

Żona Piwiarza.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Przepisz kapcia: * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.