Miesięczne archiwum: Październik 2015

Piwne ABC

Brat Piwiarza zwrócił moją uwagę na to, że nie każdy musi wiedzieć dlaczego piwa przelewa się do ciemnych butelek i co to jest brzeczka. Pomyślałam, że wspólnie z Piwiarzem zrobimy coś na kształt słowniczka pojęć związanych z procesem produkcji domowego piwa. Wpis ten potraktujemy w sposób otwarty tzn. będziemy go systematycznie uzupełniać o nowe pojęcia. No to zaczynamy: Czytaj dalej Piwne ABC

Oczami Żony Piwiarza

Kiedy ponad rok temu Piwiarz oświadczył, że kupuje sprzęt do domowego warzenia piwa, pomyślałam sobie, że to wspaniały pomysł! Oczami wyobraźni widziałam hektolitry piwa, spotkania z przyjaciółmi i wspólne konsumpcje domowych przetworów płynnych. Piwiarz uwielbia eksperymenty kulinarne a ja odnajduję się w roli testera, dlatego byłam pewna, że mini browar to strzał w dziesiątkę. Nie myliłam się. Piwa spod łychy Piwiarza wychodzą świetne. Pozwólcie jednak, że opowiem jak warzenie piwa wygląda od kuchni – dosłownie. Czytaj dalej Oczami Żony Piwiarza

Dziki chmiel

szyszka chmielu
Chmiel zwyczajny (Humulus lupulus), źródło: en.wikipedia.org

Dziś miało być o własnym banku drożdży, ale nie przygotowałem jeszcze wszystkich materiałów, dlatego będąc w temacie dzikich surowców do piwa, napiszę trochę
o chmielu.

Chmiel zwyczajny (Humulus lupus) występuje w naszym kraju dosyć pospolicie. Należy do powszechnie znanej i skądinąd lubianej rodziny roślin konopiowatych (Cannabaceae), której pewni przedstawiciele nie raz umilają nam czas podczas spotkań z przyjaciółmi. Jest oczywiście blisko spokrewniony z odmianami hodowlanymi i tak jak w ich przypadku występują typy aromatyczne i goryczkowe. Jak zatem rozpoznać typ chmielu? Można wziąć do ust kawałek szyszki i przeżuć. Jeżeli skrzywimy się od razu i zaczniemy pluć to prawdopodobnie trafiliśmy na goryczkowy, ale jeśli wytrzymamy kilka sekund to trafiliśmy albo na aromatyczny, albo na chmiel zapylony, który również ma mniejszą zawartość substancji goryczkowych. Czytaj dalej Dziki chmiel

Dzikie drożdże

drożdże pod mikroskopem
Saccharomyces carevisiae, źródło: en.wikipedia.org

Dziś chcę opowiedzieć Wam o moich przygodach z dzikimi drożdżami. Żeby jednak zacząć, muszę usystematyzować to co kryje się pod tym pojęciem. Jeżeli piwowar mówi o dzikich drożdżach to prawie na pewno chodzi mu o gatunek Brettanomyces. Są raczej rzadko stosowane, bo nadają piwu smaków owocowych i coś co można opisać jako spoconego konia. Tak, niektórzy piją złoty trunek o aromacie określanym fachowo jako końska derka
i są w stanie słono za taką przyjemność zapłacić. Ja również należę do tej grupy osób
i jakkolwiek by to nie brzmiało, uwierzcie mi, te piwa są bardzo smaczne. Czytaj dalej Dzikie drożdże

Piwiarz

Piwiarz według SJP, red. W. Doroszewski
SJP, red. W. Doroszewski, Warszawa 1958-1969

O słowie słów kilka. 

Z tego co wiem,  „piwiarz” nie występuje w żadnym z aktualnych słowników języka polskiego. Skąd więc pomysł na odkurzenie go i wykorzystanie na blogu? Od jakiegoś czasu zastanawiałem się jak w skrócie nazwać piwnego maniaka , który lubi warzyć i pić dobre piwo. Powszechnie używane określenie „beer geek” ani trochę nie przypadło mi do gustu i to nie tylko dla tego, że jest zagraniczne. Po prostu brzmi jak pierwsze próby werbalnej komunikacji niemowlaka. Z kolei nasz rodzimy „piwosz” nabrał tak pejoratywnego wydźwięku, że tylko krok dzieli go od żula i alkoholika. A piwiarz? Według nieaktualnej już wersji Słownika Języka Polskiego z lat sześćdziesiątych jest to właściciel piwiarni, albo osoba lubiąca piwo. Gdyby ta definicja powstawała w dzisiejszych czasach piwnej rewolucji pewnie zawierałaby jeszcze „człowiek interesujący się piwem, warzący piwo w domu”. Jak dla mnie super. Krótko, zwięźle i na temat. Piwa oczywiście.

Piwiarz.

Coś tu kiedyś będzie!

kufle piwa

Jeśli tylko znajdę czas, chęci, dobry humor, kawałek internetu, dwa piwa, hektolitr kawy
i ziemniaka, to może powstanie w tym miejscu blog o piwie. I nie tylko.

Może nawet zacznę znowu czytać książki aby przypomnieć sobie jak używa się słów i okaże się, że powstanie całkiem ciekawy blog.

Gdybym doznał jeszcze jakiegoś estetycznego olśnienia, to może nie będzie on wyglądał jak dolna część pleców zerkająca zalotnie zza krzaka.

To dużo zmiennych, które muszą złożyć się w jedną całość, ale trzymam za siebie kciuki. Tak, trochę dziwnie wyglądam kiedy je tak trzymam.

Dwa słowa na koniec i na początek: pijcie piwo. Pijcie dobre piwo, ale nie przesadzajcie, bo alkoholizm to nic fajnego. Jeżeli pijecie tylko żeby się znieczulić, zapomnieć o problemach
i obowiązkach, to ten blog nie będzie dla Was. Dla Was istnieją koncerny i ich kiepskie piwo. Jeżeli jednak macie w sobie cząstkę poszukiwacza nowych wrażeń, wyzwań
i smaków to zaglądajcie tu czasem, bo może się okazać, że znajdziecie coś ciekawego. Albo zaglądajcie często. Jak chcecie.

Piwiarz.